piątek, 2 sierpnia 2013

Święty na sierpień


św. Jan Maria Vianney
patron proboszczów


Wspomnienie świętego 4.08. 
Szczególnie w tym dniu pamiętajmy o modlitwie za naszych księży proboszczów, prosząc dla nich o światło Ducha Świętego, opiekę Matki Bożej oraz siłę i odwagę do głoszenia Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie...






    


     Św. Jan Maria Vianney urodził się w rodzinie ubogich wieśniaków w Dardilly 8 maja 1786 r. Ponieważ szkoły parafialne były zamknięte, nauczył się czytać i pisać dopiero w wieku 17 lat. 
W 1812 r. wstąpił do niższego seminarium duchownego. Przy tak słabym przygotowaniu i późnym wieku nauka szła mu bardzo ciężko. W roku 1813 przeszedł jednak do wyższego seminarium w Lyonie. Przełożeni, litując się nad nim, radzili mu, by opuścił seminarium. 
Zamierzał tak uczynić, lecz zmienił decyzję pod wpływem znajomego proboszcza. 13 sierpnia 1815 roku Jan otrzymał święcenia kapłańskie. Miał wówczas 29 lat. 
Biskup wysłał Jana jako wikariusza-kapelana do Ars-en-Dembes
     Młody kapłan zastał kościółek zaniedbany i opustoszały. Obojętność religijna była tak wielka, że na Mszy świętej niedzielnej było kilka osób, dlatego też nie otwierano parafii, gdyż żaden proboszcz by na niej nie wyżył. Ks. Jan przybył tu jednak z dużą ochotą. Pomimo tylu zabiegów nie wszyscy jeszcze zostali pozyskani dla Chrystusa. Ks. Jan wyrzucał sobie, że to z jego winy. Uważał, że za mało się za nich modli i za mało pokutuje. Wyrzucał także sobie własną nieudolność. Błagał więc biskupa, by go zwolnił z obowiązków proboszcza. Kiedy jego błagania nie pomogły, postanowił uciec i skryć się w jakimś klasztorze, by nie odpowiadać za dusze innych. Biskup jednak nakazał mu powrócić. Odwiedzał swoich parafian i rozmawiał z nimi przyjacielsko. Dobroć pasterza i surowość jego życia, kazania proste i płynące z serca - powoli nawracały dotąd zaniedbane i zobojętniałe dusze. Kościółek zaczął się z wolna zapełniać w niedziele i święta, a nawet w dni powszednie. Sława proboszcza zaczęła rozchodzić się daleko poza parafię Ars. Kiedy zaś zaczęły rozchodzić się pogłoski o nadprzyrodzonych charyzmatach księdza Jana (dar czytania w sumieniach ludzkich i dar proroctwa), ciekawość wzrastała.
      Ks. Jan spowiadał długimi godzinami. Miał różnych penitentów: od prostych wieśniaków po elitę Paryża. Łącznie przez 41 lat jego pobytu w tym miejscu przez Ars przewinęło się około miliona ludzi. Nadmierne pokuty osłabiły już i tak wyczerpany organizm. Do cierpień fizycznych dołączyły duchowe: oschłość, skrupuły, lęk o zbawienie, obawa przed odpowiedzialnością za powierzone sobie dusze i lęk przed sądem Bożym.
 Jakby tego było za mało, szatan przez 35 lat pokazywał się ks. Janowi i nękał go nocami.
 Jan Vianney przyjmował to wszystko jako zadośćuczynienie Bożej sprawiedliwości za przewiny własne, jak też grzeszników, których rozgrzeszał. 
     Jako męczennik cierpiący za grzeszników i ofiara konfesjonału, zmarł 4 sierpnia 1859 r., przeżywszy 73 lata. W pogrzebie skromnego proboszcza z Ars wzięło udział ok. 300 kapłanów i ok. 6000 wiernych. Papież św. Pius X dokonał beatyfikacji sługi Bożego w 1905 roku, a do chwały świętych wyniósł go w roku jubileuszowym 1925 Pius XI.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz