W katechizmach czytamy tak:
„ Sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa
i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie Boże.”
Czyżby?
Ta formułka jest zupełnie prawidłowa.
Takiej nauczyłam się ja.
Taką słyszałam od przepytywanego przed egzaminem do Bierzmowania rodzeństwa.
Z czasem jednak zaczęłam myśleć o tym zupełnie inaczej.
Czy sakrament nie jest zaproszeniem?
Wyrazem bezgranicznego zaufania?
Ofiarą?
Szansą?
Prezentem?
Podarunkiem, jak róża dla ukochanej osoby?
Wyznaniem miłości?
Ale nie takiej zwykłej.
Bezinteresownej. Czystej. Silniejszej niż śmierć.
Tak!
Jest tym wszystkim!
Sakrament jest żywym darem od Boga.
Ale nie jest tak traktowany.
Dzisiaj sakrament stał się formułką do wykucia na pamięć.
Zakuć. Zdać. Zapomnieć.
Przyjść. Przystąpić. Powrócić do normalności.
Nie!
Sakrament trzeba przeżyć.
Zagłębić się w nim i zrobić wszystko, aby go zrozumieć.
Jest jak modlitwa.
Samo wyklepanie formułki nie wystarczy.
Żeby modlitwa była prawdziwa, trzeba włożyć w nią nie tylko umysł, ale też serce.
Przede wszystkim serce.
Zastanów się czym jest dla Ciebie?
Może czas na zmiany?
każdy z kandydatów do bierzmowania powinien ten tekst przeczytać, polecam
OdpowiedzUsuń