Kiedyś przechodząc warszawską ulicą zobaczyłam bilbord przy jednym z kościołów: "Kościół naszym domem" i w tym samym momencie rozległ się dźwięk pieśni na zakończenie niedzielnej Mszy Świętej za słowami "przepraszam, że tak mało kocham". W tamtej chwili bardzo mocno zatęskniłam za Kościołem, który jest w pełnym wymiarze piękny i ciepły, który jest prawdziwym domem. Czemu zatęskniłam? Bo pomimo tego, że w wielu miejscach mamy kościoły, w miastach najczęściej potrzebujemy 10 minut żeby do jakiegoś dotrzeć, to nie zawsze czujemy się w nich jak w domach. Wydaje mi się, że sami w sobie stwarzamy podziały, budujemy bariery. Dlaczego młodzi ludzie bardzo chętnie wyjeżdżają setki kilometrów na rekolekcje a tak ciężko przyjść im do parafialnego kościoła?
Bo każdy z nas ma własną drogę wiary, własny język, którym się modli i własną tonację śpiewu:)
Czasem wychodzimy poirytowani ze Mszy, bo Ksiądz krzyczał z ambony i mówił "Pan Jezus chce...", a my sobie myślimy :skąd on może wiedzieć co Pan Jezus chce? Co on jest- prorokiem?"
A gdyby tak zapomnieć o tych wszystkich różnicach, o tym, że ta Pani w ławce za mną modli się tak głośno, że ja nie mogę zebrać myśli, o tym, że ten ksiądz u którego byłam ostatnio u spowiedzi zupełnie mnie olał i w ogóle to on wcale nie jest taki święty...
Jakby skupić się wyłącznie na NIM- JEZUSIE CHRYSTUSIE, jakby w całym naszym życiu nie było żadnego innego wydarzenia jak to, że ON tak bardzo mnie kocha, że chce wejść w całe moje życie, że jest gotowy poświecić się dla mnie, że On może wszystko i że jest większy od tego wszystkiego co mnie boli, irytuje, z czym sobie nie radzę.
A jakby skupić się na tym co dobre, stawiając wyłącznie na zaufanie wiary... Kościół wtedy staje się WSPÓLNOTĄ, a świątynia magicznym miejscem w którym znajduję pokój i odpocznienie...
Jakby przebadać fragment po fragmencie z czego składa się Liturgia i co oznacza, i uświadomić sobie że my wiele razy w tym uczestniczyliśmy- nie potrafiliśmy wyjść z zadziwienia.
Tak mi się wydaję, że to dobra droga by odnaleźć DOM w Kościele. Wchodząc do świątyni myśl o Tym najważniejszym z którym chcesz się spotkać, a nie że ta Pani obok ma brzydkie buty, a jej mąż pogniecioną koszulę. To często tak trudne...
Na jednej z konferencji Szymon Hołownia wyznał, że kiedyś był w oazie co prawda, ale obecnie nie poszukuje żadnej wspólnoty ponieważ Kościół sam w sobie mu wystarcza, jest na tyle fascynujący. Padło także zdanie: "Czy nie warto spędzić życia na poznawaniu istoty Boga, próbie zrozumienia uni hipostatycznej zamiast zastanawiać się czy tvn jest dziełem szatana?" To zdanie bardzo często brzmi mi w uszach. No właśnie. Czy nie warto spędzić życia na poznawaniu Tego, który mnie stworzył, na poznawaniu Istoty Najwyżej zamiast na debatach czy księża powinni zbierać tacę na pogrzebach?
Poczujmy się Dziećmi tego samego Stwórcy, poczujmy się wszyscy takimi samymi ludźmi- z takimi samymi szansami (zwanymi też łaskami) i poczujmy się sobie nawzajem potrzebni.
Wtedy Kościół będzie domem, będzie rodziną..- bo takim go Jezus założył. Budujmy Jego Ciało- nie musisz być uchem, może jesteś okiem, i jesteś tak samo ważny i potrzebny.
Ja powoli to odkrywam. Jestem na początku drogi i jeszcze tyle przygód przede mną.
http://malpciek93.wrzuta.pl/
Dzisiaj słysząc słowo "Kościół" zastanawiamy się o co chodzi. Pierwsza myśl to "ten wielki budynek w centrum miasta". Kto od razu myśli 'moja wspólnota"?
OdpowiedzUsuńWszyscy negują Kościół, wieszają na nim psy, zapominając jak ważną rolę pełnił w historii całego świata. Są ludzie, którzy wstydzą się przyznać do swojej wiary właśnie przez to, jak inni ją postrzegają. Nikt dzisiaj nie patrzy na to jak wiele zawdzięcza Kościołowi, nawet o tym nie wiedząc.
Jesteśmy katolikami, JEDNOŚCIĄ, uczniami Jezusa, który robił wszystko, żeby było lepiej, który nie bał się iść pod prąd... więc dlaczego nie nie działamy?? dlaczego biernie patrzymy no to co się dzieje?? dlaczego odwracamy się w chwili próby??
zacznijmy działać!!!