sobota, 15 listopada 2014

Pokora- czym jest dla mnie ?

POKORA

Pokora czym jest dla mnie? 
Często słyszymy: „Bądź pokorny!” albo 
„gdzie jest twoja pokora?”




Pokora polega na uznaniu swoich grzechów oraz uniżeniu się przed Bogiem. 
Jest fundamentem pozostałych cnót ludzkich. 
Bez pokory nie ma bojaźni Bożej, nie ma posłuszeństwa, nie ma łaski...
 Jest ona prawdą i sprawiedliwością, wtedy gdy posiadamy w sobie pokorę, która ufa i szuka tylko Boga, unika pochwał ludzkich, 
przeceniania siebie i egoizmu.

Chrystus uczy nas, że w Jego Królestwie najwyższy będzie ten, kto jest najmniejszym we własnych oczach:
 „ Ktokolwiek się podwyższa, będzie uniżony, 
a kto się uniża, będzie podwyższony”
Chrystus nie tylko mówi o pokorze, ale sam jest w tym mistrzem.
 Świadczą o tym Jego czyny: kiedy pokornie obmywa nogi swoim uczniom, z pokorą znosi chłostę, daje się przybić do krzyża i umiera za wszystkich ludzi.


Św. Grzegorz Wielki napisał:
 „Głupotą jest wykonywanie uciążliwej pracy, aby być podziwianym; zachowywanie przykazań Bożych w męczącym wysiłku tylko po to, aby otrzymać ziemską nagrodę. 
Kto przez praktykowanie cnót chce uzyskać dobra ziemskie, jest jak człowiek, który sprzedaje kosztowny przedmiot za drobne grosze. Mógł zdobyć Niebo, a zadowala się przemijającą pochwałą”
Prawdziwej pokorze towarzyszą pewne znaki, takie jak: radość, pokój, cichość oraz siła. Objawami fałszywej pokory jest, np.: zniechęcenie, rezygnacja, nieustanny niepokój serca, brak przebaczenia sobie i innym. 


Jeżeli chcesz wykształcić w sobie prawdziwą chrześcijańską pokorę, pamiętaj, aby:

1.  Nie myśleć z upodobaniem o swoich dokonaniach.
2. Zwrócić uwagę na swoje błędy i słabości, o ileż lepszymi siebie widzimy niż jesteśmy w rzeczywistości.
3. Nie poddawać się złym myślom, choćby ktoś uczynił wobec Ciebie coś niesprawiedliwego.
4. Poznać swoje niedoskonałości, wady i wyznać je Bogu, najlepiej podczas spowiedzi.
5. Patrzeć na to co czynisz, a nie na to co masz zamiar uczynić.
6. Uważać na to co sądzisz o innych ludziach. 
 W sądzeniu innych, leży często osądzanie samego siebie.
7. Korzystać ze wszystkich przeciwności i niepowodzeń, aby w pokorze czynić postępy.
8. Starać się dobrze poznać samego siebie, bo „ kto zna siebie jest surowym względem siebie, dla słabszych wyrozumiały, a złego sądzi niechętnie”.

Powodzenia :) 

2 komentarze:

  1. Bardzo dobry tekst, w zupełności się z nim zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie pokory, na myśl przychodzi mi obecnie jedna ze scen filmu, który dziś widziałam, a mianowicie " Matteo" Michała Kondrata (zwiastun -> http://www.youtube.com/watch?v=U8rA4PpV0G4).

    To krótki, bo zaledwie 50- minutowy dokument, pokazujący życie włoskiego kapucyna, żyjącego w XVI/ XVII w.
    Podczas opowieści o życiu o. Matteo, jeden z czołowych egzorcystów mówi właśnie o pewnej, niezwykłej historii, która mu się kiedyś przydarzyła podczas sprawowania egzorcyzmu. A mianowicie, kiedy podczas wielogodzinnej modlitwy nad osobą opętaną, zaczął tracić siły, a jego modlitwy, sprawiały wrażenie nie przynosić skutku, nagle zawołał do Złego Ducha: " W Imieniu Boga i przez wzgląd na pokorę o. Matteo, rozkazuję Ci wyjdź ...". I nagle, ta osoba została uzdrowiona...
    Skąd się wzięła tak wielka pokora u tego nadzwyczajnego zakonnika ?
    Kiedyś mając 18 lat, w wyniku nieszczęśliwego wypadku, śmiertelnie postrzelił 6- letniego chłopca. Wciąż czuł się winny i chciał " odpokutować" swoje grzechy. Wybrał więc najlepszą formę, jaką tylko się da, a konkretniej - modlitwę. Podobno tak rozmiłował się w niej, że pod koniec swojego życia nie mógł chodzić, bo miał tak zniszczone od klęczenia kolana.
    O. Matteo mawiał, też że w modlitwie nie chodzi o to, aby dużo mówić, czasem wystarczy jedno zdanie, a później trwanie z Nim i w Nim.
    Ważna w jego życiu była sytuacja, kiedy to udał się do matki, owego postrzelonego niegdyś chłopca i zaczął ją przepraszać i prosić o wybaczenie... A ta niezwykła kobieta, odpowiedziała, że mu wybacza i że co prawda straciła kiedyś swojego syna, ale teraz podczas tej rozmowy zyskała nowego... Wyobrażasz sobie, jak wiele trudu musiała go kosztować podróż do rodzinnego miasteczka, w którym go uznawano za morderce ? Jak bardzo musiał się bać, aby spojrzeć TEJ matce w oczy....
    Ale poprzez ten akt przebaczenia, mógł przebaczyć sobie.
    Po obejrzeniu takiego filmu nasuwa się myśl - jak jest z moją modlitwą, jak wiele trudu mi sprawia odmówienie koronki, czy różańca, czy naprawdę tak trudno jest mi poświęcić te 15- 30 minut na codzienną rozmowę z Bogiem ? Czy nie jest to dla mnie tylko smutnym obowiązkiem ? Przypomnij sobie kiedy ostatni raz czułeś radość na modlitwie...
    Kiedy z uśmiechem na ustach wyjąłeś różaniec ? Kiedy zamiast prosić Boga, zwyczajnie Mu podziękowałeś i powiedziałeś, że Go kochasz ? Kiedy Go wielbiłeś swoimi talentami ? Kiedy dla Niego śpiewałeś lub grałeś na gitarze ? Kiedy w swoim pokoju zapaliłeś małą świeczuszkę pod obrazkiem Jezusa i z Nim trwałeś w ciszy ? Kiedy ostatni raz miałeś Pismo Święte w ręku ?
    I jedno z najważniejszych pytań- czy potrafisz sobie wybaczyć ?

    Pomyśl nad tym...

    Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń