Jezus powiedział do
niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi,
a innymi gardzili, tę przypowieść: « Dwóch ludzi
przyszło do świątyni, żeby się
modlić, jeden faryzeusz a
drugi celnik.
Faryzeusz stanął i
tak się w duszy modlił: “ Boże, dziękuję Ci, że nie jestem
jak inni
ludzie, zdziercy, oszuści,
cudzołożnicy, albo jak
i ten celnik.
Poszczę dwa razy
w tygodniu, daję
dziesięcinę ze wszystkiego,
co nabywam ”. Natomiast celnik stał
z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi
i mówił: “ Boże, miej litość dla mnie, grzesznika ”.
(Łk 18,
9-13)
Religijność i wiara –
te terminy są ze sobą bardzo często mylone lub stosowane zamiennie,
ale czy naprawdę
oznaczają to samo?
Pewien mężczyzna każdego ranka, od razu po przebudzeniu,
odmawiał długi pacierz, w którym prosił
o dobry humor, zdrowie i jak najlepszy
dzień dla siebie; modlił się przed każdym posiłkiem.
Czas pracy umilał sobie
różańcem, przerywanym głośnymi obelgami rzucanymi pod adresem całego otoczenia;
o 15 odmawiał Koronkę. Każdego wieczora pędził do kościoła, wymuszając
pierwszeństwo albo wyskakując na drogę przed pędzącym samochodem, byleby tylko
złapać miejsce w pierwszej ławce. Zawsze przyjmował Komunię Świętą, a w czasie
wieczornej modlitwy wyjaśniał Panu Bogu,
co mu się dzisiejszego dnia nie
podobało i co należałoby zmienić.
Jego żona codziennie wstawała wcześnie rano, żeby
przygotować mężowi śniadanie. Często nie miała czasu nawet na najkrótszą
modlitwę. Cały dzień zajmowała się dziećmi, domem i gospodarstwem,
aby nic się
nie stało podczas nieobecności męża. Gdy mąż wracał zmęczony po pracy, często
wyzywał żonę od najgorszych, czepiał się wszystkiego, a gdy bywał lekko pijany,
zdarzało mu się ją uderzyć. Żona wszystko znosiła dzielnie, była wzorową
gospodynią. Nigdy się nie skarżyła i nie płakała. Wieczorami była tak zmęczona,
że nie miała siły na nic. Czasami jedynie spojrzała na krzyżyk wiszący na
ścianie
i uśmiechała się. Każdą modlitwę i Mszę Świętą ofiarowała w intencji
męża, dzieci, bliskich…
Najczęściej o człowieku, takim jak mąż, mówimy, że jest
takim przykładnym katolikiem, że nic mu nie można zarzucić. Chodzi do kościoła,
modli się, po prostu wzór do naśladowania. Natomiast postawy żony, bohatera
dnia codziennego, najczęściej w ogóle nie zauważamy… cóż, ona po prostu robi
to,
co do niej należy.
Niektórzy wiecznie powtarzają, że „nadgorliwość jest gorsza
od faszyzmu”. I rzeczywiście tak jest,
jeśli to nasze działanie jest tylko na
pokaz; nie w jakimś konkretnym celu, nie dla kogoś, ale po to,
by wszyscy
zobaczyli jacy jesteśmy dobrzy i poukładani.
Jak często my sami jesteśmy takimi mężami, robimy wszystko
na pokaz, żeby ludzie zobaczyli
ile jesteśmy warci. Oczekujemy nagród i
pochwał. Chcemy być wzorami, autorytetami dla innych, podczas gdy nasze życie
jest pełne grzechu, nienawiści i zakłamania…
Przykładem dla drugiego człowieka można być wtedy, gdy nie
tylko powtarzamy różne zasady,
ale też wprowadzamy je w życie i staramy się żyć
według nich. Nie można się kierować jedynie własnym dobrem, ale trzeba też
zauważać innych. Nasze działanie nabiera sensu, gdy nie przynosi nam chwały,
ale jest skierowane w stronę drugiej osoby i ma na celu pomoc drugiemu
człowiekowi.
Bądźmy autentyczni i pokorni!
– wtedy otrzymamy największą z możliwych nagród!
„Każdy bowiem,
kto się wywyższa,
będzie poniżony,
a kto się uniża,
będzie wywyższony”.
(Łk, 18, 14)
W tym tekście jest dużo o modlitwie. Każdy musi znaleść najbardziej odpowiednią formę dla niego, jedni modlą się śpiewem inni rozmawiają z Bogiem mówiąc mu za co dziękują a za co przepraszają. Z modlitwy trzeba czerpać przyjemność bo gdy będziemy tylko klepać formułki to nawet kilku godzinna modlitwa nic nie wniesie do naszego życia.
OdpowiedzUsuńA skąd myśl na taki temat?
OdpowiedzUsuńInspiracją do napisania tego tekstu była medytacja nad powyższym fragmentem Ewangelii oraz słowa, które ostatnio dość często powtarza pewien Mądry Człowiek :)
OdpowiedzUsuńtrzeba pamiętać że modlitwa potrzebna jest NAM a nie Bogu jemu to nic nie daje
OdpowiedzUsuń